sobota, 1 stycznia 2011

23.12.2010 WARSZAWA-MOSKWA

[W:] Po śniadaniu u Franki ruszyliśmy na Dworzec Warszawa -wschodnia gdzie przeraziły nas komunikaty o opóźnieniach pociągów - wygląda na to, że obecnie "opóźnienie uległo zmianie do 200 minut" to norma. Oczywiście panuje kulturka i "za opóźnienia serdecznie przepraszamy". Nasz pociąg przybył jednak punktualnie i od razu okazało się, że wagony męskie i żeńskie i rozdzielenie nas na prawie dobę to wymysł pani z wrocławskiego okienka pkp. Ja podróżuję z młodym małżeństwem - Dymitrem i Niną, Karola w wagonie obok ze Swietłaną* i Natalią. Na szczęście możemy się odwiedzać, łazić po pociągu etc. Poznamy wszystko na wylot, bo ja dostałem łóżko na samej górze, a Karol na samym dole. Pierwsze emocje - granica z Białorusią, kontrola. Oboje niewiele zrozumieliśmy, ale też wykazaliśmy się znajomością świeżo poznanych słówek : "he?, hmmm?,niet, turista i spasiba, co?" . Chwilę później kolejna przygoda, czyli wymiana podwozia w Brześciu (bo tu jest inny rozstaw torów kolejowych), a przy tym jesteśmy świadkami jak kierownik opieprza sympatycznego pracownika kolei. Powód błahy- Pan jest ciutkę nawalony, ale sympatyczny i najwyraźniej znający się na robocie, bo wystarczyło, że pokręcił wielkim kluczem do śrub, przypiął jakiś syczący wężyk i wszystko hula jak ta lala, dźwig opuścił wagony na nowe podwozie i ruszyliśmy dalej. Podczas wymiany kół kilka miejscowych pań wpadło do pociągu z wyjątkową ofertą : kura(upieczona)-30 zł, piwko-raptem dycha i kefir, którego koszt pozostanie nieznany. Była też wódka i wino. Dymitr poucza mnie na przyszłość, by mówić, że ma się 10 złotych (mniej więcej odpowiada to 100 rublom) i uparcie domagać się kury, albo co najmniej dwóch browarów -podobno w końcu panie ulegają. Ci co nie zrobili u Pań zakupów, mogli usłyszeć, że są "koziół" ( tak określiła Dymitra, który nie przyjął propozycji). Podobno do Moskwy nie ma być już zadnej kontroli, więc się rozeszliśmy do własnych przedziałów i oddajemy się w ręce Morfeusza, by jutro stanąć na moskiewskiej ziemi. Spakojnaj noczi!
[K:]* Swietłana jedzie do Moskwy do chłopaka i opowiada mi historię ich miłości - poznali się 20 lat temu - wtedy byli parą - dziś pomimo tak długiej rozłąki, ułożonego życia, zakochali się na nowo. To piękne... trzymam za nich kciuki - bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz