niedziela, 30 stycznia 2011

29.01.2011 ZAHIPNOTYZOWANY INSPEKTOR

[W:] Po krótkim spacerze decydujemy się na własne oczy sprawdzić stan nepalskiej kinematografii i idziemy do kina. Po drodze kupujemy inny rodzaj tabaki do żucia i mamy wrażenie, że ciumkamy kadzidło. K. mówi, że na trzeźwo takiego filmu nie przyswoimy, więc kupujemy małą buteleczkę popularnej tutaj whisky "Signature" pojemności 180 ml. Wielką ciekawostką jest kinowa toaleta - powiem tylko, że dawno nic mnie tak nie orzeźwiło - rewelacja! K.przekona się o tym po seansie. Mimo, że film jest po nepalsku, wydaje się, że wszystko rozumiemy i szybko wkręcamy się w historię. Styl filmu, efekty dźwiękowe, wizualne i oryginalny montaż, przywodzą na myśl polskie wesela, które sfilmował jakiś pan Heniek czy Stefan kamerą VHS. [K:] Myzyka jest rewelacyjna - "dosłuchujemy" się myzyki z Bonda, oczwiście jeśli pojawia się wątek miłosny pojawiaja się muzyczne wstawki - para śpiewa tańczy w obłędnej, romantycznej scenerii. [W:] W kinie panuje pełen luz i gdy np. nagle pojawiają się dwie piękne wojowniczki i udaremniają gwałt lejąc po mordach bandę zbirów, wszyscy klaszczą, gwiżdżą, krzyczą. Podobnie jest gdy nagle pada prąd, a zdarza się to podczas filmu trzykrotnie. Whisky jakoś nie "paca", więc szybko wyskakuję i wracam z małą buteleczką czystej wódki. Jedna z wojowniczek zakochuje się w pewnym przystojnym twardzielu, ale złe zbiry, które mają kontakty ze złymi policjantami, zamykają ich w celi. Z pomocą przychodzi druga wojowniczka, chyba siostra i w sumie nie musi nic robić, bo zły inspektor jest zahipnotyzowany jej pięknem i ku zdziwieniu swoich pomagierów, każe uwolnić parę, po czym nie może przestać myśleć o zjawiskowej dziewczynie. Ba! Jest do tego stopnia zakochany, że gdy zatrzymuje motocyklistę - zamiast wlepić mu mandat, każe swemu pomocnikowi wypłacić mu niemałą sumkę i życzy szerokiej drogi. Ludzie podczas filmu wychodzą i wchodzą, jedzą, szeleszczą łakociami, klaszczą, gadają, a nawet odbierają komórki i nikt nie zwraca takiemu uwagi. Acha - sprawa bardzo ważna - jedna z wojowniczych sióstr była w dziedziństwie świadkiem morderstwa własnej mamy przez tutejszego bossa, złego wąsacza. Tak zaczął się film i od razu wiedzieliśmy, że mała kiedyś pomści mamę. Z ciekawostek: morderca przyjechał rowerem i przy mrocznej muzyce widać było w kadrze pedałujące stopy w klapeczkach lub kciuk uruchamiający dzwonek. Ciekawostka nr 2 - matka zginęła przez uduszenie czerwonym szaliczkiem złego typa, ale i tak zmarła dopiero w ramionach córki, więc najpierw ją udusił i porzucił, a ta potem zmarła - może z wykrwawienia wewnętrznego? Uradowani filmem wracamy i poznajemy nowego lokatora hotelu - pochodzi z Chin i podczas internetowego połączenia poznaje moją Familię. Co się tyczy filmu, oboje mamy wrażenie, że albo pogubiliśmy się w chronologii, albo historia będzie miałą kontynuację - a jeśli miałoby się tak stać, koniecznie musimy to zobaczyć.















1 komentarz: