piątek, 21 stycznia 2011

19.01.2011 "GOOD, SIR?" "OOOHH, VERY GOOD"


[W:] Pogoda do bani, a przez brak słońca, nie ma ciepłej wody w prysznicu. Idąc na taras ze śniadaniem wywalam talerz i zbieram kanapki ze schodów, które przed chwilą ktoś mył ścierą, zły początek dnia... Wyłazimy się posnuć. Mijamy fryzjera raz i drugi, a on zaprasza do środka. Karola mnie namawia, więc wchodzimy ustalając od razu stawkę 50 rupii za obcięcie włosów. Już sam wystrój wnętrza robi na nas spore wrażenie, ale większe wrażenie robią nożyczki, które gość wyciąga z szuflady (ja takimi ciąłem blachę u Młodego w warsztacie-pozdrowienia!). No nic - siedzę, a pan robi swoje, ja zaś rozmyślam, czy on kiedykolwiek te narzędzia dezynfekował. Pan chyba wyczuwa mój niepokój, więc gdy dochodzi do wykańczania żyletką, pokazuje mi, że wkłada nówkę sztukę. Lekko mnie wspomnianą żyletką podrażnia, ale wszystko jest cacy i fryzurkę mam jak ta lala, mogę wyskoczyć wieczorem poderwać parę Nepalek. Ale to jeszcze nie koniec. Koleś zaczyna kciukami ugniatać moją łepetynę, chce mi się śmiać, ale zachowuję powagę. Potem z "plaskacza" oklepuje mi kilkakrotnie czoło. No dobra - myślę - pewnie tu jest to normalne, ale jednocześnie rozważamy z K., ile sobie za te dodatki policzy. Z głowy Pan Stylista przechodzi do karku i dość mocno masuje pytając "Good,Sir?" - mówię, że good, więc kontynuujemy. Następnie pyta, czy życzę też sobie masaż pleców, ja mówię że nie, a on każe mi się oprzeć o stół i zaczyna masować - "Good, Sir?" - no więc daję mu przyzwolenie mówiąc "veeery good" - skojarzenia różne mam w głowie i trochę to wszystko komiczne, jednak Facet daje radę i ugniata też moje barki, klatkę piersiową, masuje całe ramiona wraz z dłońmi, a na koniec energicznie pociąga za palce, więc strzelają mi stawy i o mało nie sikam ze śmiechu, ale wciąż utrzymuję powagę. Na koniec jeszcze zakłada mi ramiona na głowę i strzela moimi barkami dopełniając całości strzeleniem kręgami szyjnymi z lewej i prawej strony. Proponuje mi jeszcze masaż nóg oraz twarzy, jednak tym razem udaje mi się wyrwać. No to ile Szefuniu? 500 rupii - mówi zabawny kolega. Mówię, że miało być 50, a on że i owszem, było 50, ale za obcięcie, a za masaż (jak się okazało-ajurwedyczny) muszę dopłacić. Ostatecznie płacę 200R, więc dałem się naciągnąć na kwotę 4 razy większą niż ta pierwotna, ale w przeliczeniu na złotówki, był to najtańszy fryzjeromasażerotantryczny seans w moim życiu.




Aby uczcić ten fakt, idziemy na potrawę, której nazwy nie potrafimy powtórzyć, ale składa się z placka chlebowego, miseczki warzyw w sosie curry i łyżki ostrego sosu.
Jest pyszne i tanie - 25 rupii, lekki posiłek popijamy herbatą z mlekiem za 10 rupii.







 [K:] Placuszek zjadamy w tym samym miejscu, w którym przeczekaliśmy ulewę. Jest naprawdę pyszny. Zanim tam jednak doszliśmy, skusiła nas jedna taka "mniamka", której przyglądamy się od poczatku pobytu w Pokharze. Owa "mniamka" składa się z różnych ziaren - soi, kukurydzy - ryżu preparowanego, zielonych surowych warzyw, gotowanego grochu, ziemniaków - wszystkie składniki są mieszane z sosami, przyprawami i podawane oczywiście na kawałku kartki (najczęściej gazety, choć tym razem zdarzyła się książka do nauki angielskiego) z kawałkiem kartonika, który ma zastąpić szućce. Dobre i pikantne - no ale chcieliśmy "spajsi" - trzy razy sprzedawca pytał z niedowierzaniem. W., który nie gotuje, tylko tworzy poezję, patrzy, przygląda się, kombinuje ku mojej radości, jak tu takie potrawy przyrządzać w domu.
Poza tym zbiera wszystko co mogłoby być jakimś orzeszkiem, bo bardzo chce znaleźć takiego, którego dałoby się zjeść. Do tej pory nie uda się też spełnić jego marzenia - zerwać banana z drzewa (miejmy nadzięję, że będzie jeszcze okazja)...




Porada Wujka W: polecam mój, już kilkakrotnie sprawdzony sposób, na zbyt cwaniakowatych sprzedawców, fryzjerów, szewców etc. Warto mieć poza portfelem w kieszeniach drobniejsze pieniądze. Ktoś chce 300 rupii, wyciągasz 180 z tekstem "that's all i have" i albo przejdzie albo nie, ale ja już kilka razy w ten sposób sobie poradziłem - również dziś u Pana Stylisty.
"z wydarzeń magicznych [K:] ": w kraju gdzie kobiety są olśniewajace, cudowne, zjawiskowe, usłyszeć, że jestem najpiękniejszą kobietą na świecie - BEZCENNE!

1 komentarz:

  1. Jedna wizyta u fryzjera, a wychodzisz z nastawionym kręgosłupem ;) można i tak :)

    OdpowiedzUsuń