sobota, 1 stycznia 2011

25.12.2010 MOSKWA-URAL





[W:] Noc jakoś mija i rano składamy wyrka, by dało się tu jakoś funkcjonować, zażywamy też "kąpieli" w kolejowej łazience. "Dobra utra" witamy się z sąsiadem z przedziału obok, bo nasi współpasażerowie, mimo kilku naszych prób, zdają się nie być zainteresowani zacieśnianiem relacji z Polakami. Trudno - nic na siłę... I tak toczymy się przez kolejne kilometry, (W.stuka w klawiaturę, K. czyta książkę, młody chłopak słucha muzyki a duży pasażer do Czity pochłania chleb i jakąś taką mielonkę - coś pomiędzy salami a mortadelą, sympatycznie przy tym sapie i mlaska i zagaduje co jakiś czas chłopaka. Następnie odrywa kawałek papierka z herbacianej torebki i wyskubuje spomiędzy ząbków resztki posiłku, ocierając usta ręcznikiem, jaki każdy z nas dostał w przydziale od Prowadnicy). Jadziem, jadziem i jadziem...
[K:] Na peronie od babuszek zakupiliśmy dwa piwa (2 x 50 rubli = ok 10 zł) i na korytarzu prowadzimy polsko-rosyjskie rozmowy o rybach, jedzeniu, piciu, Polsce, Rosji, Polakach, Rosjanach.... (W. już prawie mówi po rosyjsku - haraszo!) Przystanek w Perm-ie (wysiada chłopak z naszego przedziału) oddalonym od Moskwy 1435 km (wiadomości z Przewodnika Bezdroży) - ostatni przystanek przed Uralem, ostatni w Europie, dodajemy 2 godziny do czasu moskiewskiego, do czasu polskiego 4. Na peronie pamiątkowe zdjęcie i jedziemy dalej - zasypiamy w Europie, obudzimy się z Azji.
Porada Wujka W. - chcąc nawiązać kontakt od razu wychodźcie z inicjatywą. Wystarczy powiedzieć "cześć", zapytać o czas, czy o cokolwiek. W jednej chwili zorientujecie się, czy ten ktoś ma ochotę na dyskusje,czy nie. Jeśli tak, dalej leci samo. A bariera językowa, to żadna bariera. Mieszanka znanych zwrotów w pięciu językach i pokazywanie na migi w zupełności wystarczają. My dodatkowo mieliśmy słowniczek polsko-rosyjski, więc czasem po prostu pokazywaliśmy palcem o co come on.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz