sobota, 1 stycznia 2011

26.12.2010 URAL - NOWOSYBIRSK





K:] W Polsce drugi dzień świąt, a u nas Syberia. Pierwszy raz wyszło słońce i jakoś tak lepiej. Widoki jak z kalendarza z kartkami ilustrującymi grudzień, styczeń, luty. Mijamy bezkresną przestrzeń - wszędzie biało, wszędzie śnieg, przy drogach nawet białe brzozy - krasiwyj widok. Wszystko w Rosji wydaje się ogromne - wielkie budynki, monumentalne, budzące podziw, robiące wrażenie - nie ważne czy są to urzędy, cerkwie czy bloki. Ogromne przestrzenie nie mające końca. Za oknem ok. - 25 stopni, w pociągu zegar podaje +25. Widok z okien ciepłego pociagu to jak patrzenie na obraz, zmieniający się pejzaż. Co jakiś czas małe domki w oddali - chyba ktoś tu mieszka.
[K:] Trudno połapać się z czasem - w Polsce 9.09, w Moskwie 11.09, a tu 13.09. Dziwnie zasypiać o 4.00 czasu lokalnego, no ale dla nas to ciągle 00.00.
[W:]Gdy się obudziliśmy, w przedziale był już nowy pasażer, który na dzień dobry zjadł spory kubełek (jak na sporego człowieka przystało) zalewanej wrzątkiem potrawy (coś a'la nasza zupka chińska), a potem dał koncercik wcale nie gorszy od naszego kolegi z Czity. Zapach cebuli i nieświeżej bielizny zmieszał się z dezodorantem i wodą kolońską naszego kolegi-dosyć egzotyczne połączenie. Aleksander - bo tak ma na imię sąsiad z przedziału obok, wręcza nam małe metalowe przypinki z Omska i tłumaczy, że jest inżynierem transportu kolejowego i właśnie wraca z urlopu z Dominikany - rzeczywiście jego opalenizna jakoś nie pasuje do otaczającej nas bieli - samolotem wracać nie chciał, bo mówi, że on ljublju kolej i te widoki, no i tak sobie gaworzymy stojąc na korytarzu, on chwyta polski, a ja rosyjski, czasem pomagamy sobie po angielsku. Pyta o stosunek Polaków do Rosjan i o wojnę - tłumaczę, że nasze pokolenie ma w d... wojnę i z wszystkimi chcemy być tawarjisze i friends, a wojna to niedobra przeszłość. Zaciekawiony mówi, że przecież to Rosja nas oswobodziła, ale szybko zmieniamy temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz