czwartek, 10 marca 2011

08.03.2011 BEZ SZAŁU

[K:] Dzień bez szału. Rano wysiadamy z autobusu - nie była to noc marzeń, spędzona na siedzeniach z których coś wbijało się w plecy. I tak mieliśmy lepiej niż chłopak siedzący w przejściu na plastikowym stołeczku, śpiący na moim plecaku przez 10 godzin jazdy. Wsiadamy w metro i jedziemy na New Delhi. B. zaczyna rozumieć co znaczy zatrucie pokarmowe w Indiach, idziemy do "babci" u której już nocowaliśmy. B. już bardzo dobrze wie co znaczy zatrucie pokarmowe w Indiach. Lepiej później, niż wcześniej. Meczy się cały dzień. Udajemy się jeszcze na mały shopping z nadzieją, że B. zabierze do polski nasze zakupy. Kupujemy torbę, która ma służyć jako bagaż podręczny (trochę w klimacie targu w Twardogórze, z materiału, na zamek, w piękne pasy) i pakujemy co się da wierząc, że nie przekroczymy limitu kilogramów. Dla pewności pożyczamy jeszcze od "babci" wagę i powinno być dobrze. Jutro się okaże.
W. już jest super kumplem właścicielki hostelu. Kiedy idzie wypełniać skomplikowane formularze ("babcia" jest bardzo dokładna i wszystko wypełnia starannie, tak że zameldowanie jednej osoby to dla niej 30 min) widzi w telewizji relację ze Złotej Świątyni (jest nadawana 24 godz.). Pyta czy jest sikhiem (wcześniej już się tego domyślamy, bo nosi "mieczyk"). Ta uradowana wypytuje czy nam się podobała świątynia, miasto i tak się rozpędza, że koniecznie musi wiedzieć, jak przyjechaliśmy, ile kosztował bilet, dlaczego B. wyjażdża, czym jedzie na lotnisko, dlaczego nie taksówką, którą oczywiście może załatwić....
Przed kolacją (którą zjadamy w knajpce gdzie serwuje się SNIADANIE) odwiedzamy jeszcze sklepik z przyprawami. Właściciel, który słyszy jak rozmawiamy między sobą, pyta czy my z Polski, po czym z dumą mówi, że brał udział w programie Roberta Makłowicza i razem z Panem Robertem gotował. Oczywiście odcinka nie widzieliśmy, ale podobno można zobaczyć na Youtube -zobaczymy.
[W:] Koleś od przypraw i Pana Makłowicza ma na imię Amit i jest nieźle wkręcony w szeroko pojętą ajurwedykę. Mówi nam na przykład o oleju z gorczycy i że gdybyśmy nacierali nim ciało (w zimie 3 razy w tygodniu, w lecie raz na tydzień) to mielibyśmy mocne kości, piękną cerę i bylibyśy wolni od chorób. Podobnie jest z potrawami - mówi co z czym można łączyć, a czego nie i że w zasadzie większość problemów z układem pokarmowym wynika właśnie z niewiedzy i złego łączenia składników, z czym w pewnym sensie się zgadzam. Sam Amit twierdzi, że od kilkunastu lat nie używa leków i mówi to w sposób, który pozwala mi w to uwierzyć. Można tu przyjechać do jego szkoły i w rok czasu poznać tajniki kuchni ajurwedycznej - rewelacja, ale już nie dla mnie. Jak ktoś z Was jest chętny i ma wolny rok czasu, gorąco polecam - w razie potrzeby mamy do Amita kontakt.

[K:] Z sytuacji zabawnych: Podczas ostatniego meldowania "babcia" przy rubryce "miejsce urodzenia" W., wpisuje Jehlenia, zamiast Jelenia Góra. Ładna nowa polska miejscowość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz