wtorek, 22 marca 2011

17.03.2011 WAKACJE

[W:] O 9.30 przyjeżdża po nas bus i odstawia na stację autobusów, skąd wyruszamy o 10.00 do prowincji Sihanoukville. Kolejne porównanie z Indiami i kolejny gol dla Kambodży. Plecaki wędrują pod pokład i nikt nie chce za to dodatkowej kasy, jest klimatyzacja (sic!), jest czysto, ludzi tyle co przewidzianych na nich miejsc, a w połowie trasy oglądamy kambodzańska komedię, która powoduje gromkie ataki śmiechu, ja też mam ubaw, choć nie rozumiem języka, ale ten film nie polega na precyzyjnie napisanych dialogach. Na miejscu rikszarze już bardziej nas obskakują i zawyżają ceny, ale gdy wszystkim dziękujemy i postanawiamy iść pieszo, podjeżdża jeden, który przystaje na naszą cenę, czyli 2 USD. Znów idziemy lekko na łatwiznę i godzimy się na pierwszy guset house jaki nam zaproponowano, jednak cena 6 $ wydaje nam się, jak na tę miejscowość, bardzo dobra.
[K:] Dodam tylko, że jak przyjeżdżamy to leje. Nie dziwi nas to jednak - takie już mamy szczęście - w czasie każdego naszego urlopu - nam morzem, w górach, w zimie, lecie, zawsze pada. Kambodża nie okazała się wyjątkiem. Nie przeszkadza nam to oczywiście wejść do wody, która jest bardzo, bardzo ciepła.


[W:] Jest to bowiem kurorcik nad Zatoką Tajlandzką, z plażami, knajpami, prostytutkami, mnóstwem alkoholu, masażami i pysznym żarciem. W menu plażowej knajpy znajdujemy też specjalny dział "happy" - można wypić szejka, zjeść naleśniki, ciastko, kawę, herbatę, zupę, czy zawijaski warzywne tzw spring rolls. Może spróbujemy. Póki co cieszymy się kąpielą w wodach oceanu, która wydaje się jakaś bardziej słona niż bałtycka. Cuda, panie, cuuudaaaa... Za dolara kupujemy talerz grillowanych małż z masełkiem czosnkowym. Lane piwko za 0.5 $, pięć małych langust od pani z tacką na głowie - jeden dolar - no paradajs kurka wodna i siwa. Dzień kończymy w hotelowej knajpie, a K. zamawia kmerskie wino - butelka za 1.25 USD - ma 20 % i jest jak nasz wzmacniany jabol, wykwintności w smaku niewiele, ale za te pieniądze nawalić się? aż grzech nie spróbować. Klimat w knajpie jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażałem oglądając, czytając, słuchając. Powiem to znowu - jest cudnie i jak na razie, kambodżańskie klimaty bardzo mi odpowiadają, choć budżet zaczyna cierpieć.


"z wydarzeń magicznych [K:] ": kąpiel w nocy, w ciepłym morzu, przy rozbłyskującym niebie w deszczu - BEZCENNE!

1 komentarz:

  1. Bałtyk jest określany morzem półsłonym. Średnie zasolenie wynosi ok. 7 ‰. Zatoka Tajlandzka średnie zasolenie wynosi w zimie 30,5-32,5‰, w lecie ciut wieksze, bo woda szybciej paruje. Byłem w Hiszpani, we Włoszech, Chorwacji, Grecji - wszedzie zasolenie mocno przebijało polskie morze ;)

    OdpowiedzUsuń