sobota, 26 lutego 2011

20.02.11 JAIPUR- PUSHKAR


[W:] Uregulowaliśmy rachunek, ostatnie zdjęcia Royala należącego do Pana Singh'a - właściciela hotelu i polecieliśmy na stację autobusów, po drodze zjadając ciapati z curry ziemniaczanym. Nie mieliśmy biletów, więc wyszło maleńkie zamieszanie, ale w końcu udało nam się usiąść na najlepszych, luksusowych wręcz miejscach, czyli w kabinie kierowcy. Plecaki przy nas, dużo miejsca na nogi i emocje związane z obserwowaniem stylu jazdy naszego i innych kierowców. Dość szybko dotarliśmy do Ajmer, gdzie na stacji nie było słowa po angielsku. Z pomocą przyszedł Kuku, który wyjaśnił nam co i jak i zaprosił, byśmy obejrzeli jego rodzinny guest house, a żebyśmy nie błądzili, jego brat wyjdzie po nas na stację, zaprowadzi do pokoju, a jak sie nie spodoba - trudno. Fajny, miły i nienachalny gość, podobnie jak Hanuman, który czekał na nas w Pushkar. Na pokój w cenie 200 rupii decydujemy się w 30 sekund, za co słyszyły wielkie "ooo, thank you, thank you", co brzmi nieco podejrzanie.




Pokój nie jest słoneczny, ale suchy, czysty, kibelek całkiem całkiem, mają tu własne żarcie i dwa komputery z niedrogim, choć bardzo wolnym netem. Od początku słyszeliśmy jakieś trąbki i ja sądziłem, że dzieciaki mają po prostu denerwującą zabawę. Okazało się jednak, że za łazienkowym okienkiem jest piękny widok na wzgórze ze światynką, a dwa metry od okienka prawdziwe pawie na wolnej przestrzeni, w naturalnym środowisku i to one wydają te przedziwne dźwięki. Zwiedziliśmy okolicę, zobaczyliśmy święte jeziorko, w którym można oczyścić swą karmę i zjedliśmy niezły posiłek. Mała mieścina, nastawiona na turystów, choć niewiele tu do zwiedzania. Nawet Kuku mówił, że najczęściej mają gości, którzy nic nie robią i jedynie się relaksują. Pełno sklepów, ciuchów, biżuterii, obrazków. Dodatkowym plusem jest spora liczba Royal Enfieldów, które z pewnością można wypożyczyć, ale nie zapytałem co i jak, zwłaszcza, że to moment dochodzenia, skąd też wzięło się w naszym budżecie manko. K. mówiła mi, że wyczytała gdzieś informację o panującej w miasteczku prohibicji i zakazie sprzedaży mięsa. Oczywiście informacje te zweryfikowałem i korzystając z internetu sączyłem zimne piwko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz